Adelka i cała reszta - "Muzyka popularna. Nasłuchy i namysły" Grzegorza Piotrowskiego



Muzyka popularna - co to właściwie znaczy? Wszyscy to pojęcie znamy, wszystkim nam zdarza się go czasem użyć, ale czy na pewno bylibyśmy w stanie je zdefiniować? I czy nasze definicje pokrywałyby się ze sobą? Jeśli oczekujesz, że książka Grzegorza Piotrowskiego całkowicie rozwieje wątpliwości, które zapewne w wyniku tych pytań zakiełkowały w Twoich myślach - przykro mi, to nie tak. Bo to nie jest jedna z tych pozycji, które gotowe rozwiązania podają na tacy, wytłuszczonym drukiem i jeszcze zachęcająco poklepią po plecach żebyś brał. Wręcz przeciwnie, po jej zakończeniu wątpliwości będzie jeszcze więcej, a Ty, zagubiony w labiryncie możliwości zaczniesz być może (uwaga, niebezpieczne!) myśleć, zastanawiać się, kwestionować.


W ciągu niespełna czterech miesięcy od premiery (w październiku 2015 roku) piosenkę Adele „Hello” wywołano w serwisie internetowym YouTube ponad miliard razy, zaś album, na który utwór ten trafił (zatytułowany „25”) znalazł na całym świecie ponad 15 milionów nabywców. Dane tego typu - a można przytaczać je bez końca - potwierdzają, mimo wszelkich wątpliwości związanych choćby z manipulacją cyframi w Internecie, że we współczesnej kulturze muzycznej pozycję dominującą zajmuje obszar, który określa się mianem muzyki popularnej. Zainteresowanie nim deklaruje w badaniach około 85% respondentów.

– tymi słowy zaczyna się wydana przez PIW niewielka książeczka, by zaraz przejść do pytań bardzo podobnych do tych, które zadaliśmy sobie na samym początku. I od razu okazuje się, że odpowiedź na nie nie będzie tak prosta i oczywista, jakbyśmy chcieli, bo zamknięcie pojęcia muzyki popularnej w muzyce, która cieszy się popularnością byłoby sporym uproszczeniem. Sam autor w kolejnych rozdziałach przygląda się różnym aspektom tego zjawiska - przez pryzmat lingwistyczny, ze względu na sposób funkcjonowania w społeczeństwie, czy choćby na samą strukturę muzyczną. Jest tych aspektów siedem, po jednym w każdym rozdziale i z tych kawałków powoli wyłania się obraz muzyki popularnej - zjawiska złożonego, trudnego do całościowego opisania i niezwykle płynnego.

Szczerze przyznam, że literatura naukowa to nie moja broszka, więc gdy zobaczyłam w Muzyce popularnej wszystkie charakterystyczne jej składowe - liczne cytaty, przytaczane dane, wykresy, a przede wszystkim - przytłaczający, rozbudowany aparat przypisów zaczęłam zastanawiać się, na co się porwałam. Na moje szczęście okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny i mimo tej przerażającej formy jest co całkiem zrozumiała, a nawet przyjemna lektura. Przypisy są faktycznie i zajmują dużo miejsca, ale odetchnijcie z ulgą - większość z nich odsyła po prostu do innej literatury, która szerzej omawia zagadnienie. Oczywiście warto do nich czasem zerknąć, ale skakanie wzrokiem z góry na dół strony nie będzie konieczne.

Co może przeszkadzać? Osobiście, jako człowiekowi wykształconemu muzycznie w stopniu szczątkowym (a może nawet mniej) dość trudno było mi zrozumieć fragmenty, w których autor odwołuje się bezpośrednio do kodu dźwiękowego utworów - po prostu ze względu na to, że nie wszystkie używane przezeń pojęcia były dla mnie zrozumiałe. Czasem musiałam coś sprawdzić, gdzieś poszperać, ale może to i dobrze - w końcu na naukę nigdy za późno. Podobnych mi laików, których znajomość teorii muzyki kończy się gdzieś w okolicach gamy pocieszam - niewiele tam tego, do przejścia.

Poza tym jednak, ku mojemu zaskoczeniu czyta się to naprawdę dobrze i szybko. Nie jest to książka długa - po odcięciu bibliografii zostaje jakieś 150 stron, a biorąc pod uwagę przypisy - jeszcze sporo mniej. To za mało, żeby umysł porządnie zmęczyć, a wystarczająco, żeby nieco go pobudzić do myślenia. Jeśli więc zastanawiacie się teraz o co chodzi z tą muzyką popularną (i czy ostatecznie coś takiego w ogóle istnieje), zachęcam bardzo do sięgnięcia po tę króciutką lekturkę. A potem zastanawiania się dalej.


(popularności)