Blurby kłamią - "Uczeń architekta" Elif Shafak


Wszyscy wiemy, że blurby kłamią. Bo gdyby mówiły prawdę, bylibyśmy zasypani najlepszymi powieściami wszech czasów i książkami innymi, niż wszystkie. Na przykład taki Uczeń architekta, najnowsze dzieło Elif Shafak (którą możecie kojarzyć z tytułami takimi, jak Pchli pałac czy Bękart ze Stambułu) jest reklamowany jako powieść wielowarstwowa, intrygująca i misternie skonstruowana, potężna, pełna emocji. A jak jest faktycznie?

Akcja Ucznia architekta rozgrywa się w miejscu i w czasach, które ostatnio, głównie za sprawą serialu Wspaniałe stulecie, zdają się być Polakom szczególnie bliskie - w XVI-wiecznej Turcji, za czasów słynnego sułtana Sulejmana Wspaniałego. I choć główny wątek powieści dotyczy Sinana, architekta odpowiedzialnego za prawie 400 budowli, w tym niemal 150 meczetów, głównym bohaterem Shafak czyni jego ucznia, a zarazem kornaka (opiekuna słonia) na dworze Sulejmana – Dżahana.

Wydaje się, że powieści tej niczego nie brakuje - są interesujący bohaterowie, jest egzotyczny kraj, ciekawe tło historyczne... A mimo to pierwsze 200 stron męczyłam niemożliwie długo (co w moim przypadku oznacza około 3 dni). Coś nie zagrało - nie umiałam się wczuć w styl pisania autorki, akcja nie rozwijała się wystarczająco szybko, albo nie pojawił się któryś z tysiąca innych czynników, które sprawiają, że powieść wciąga. Początek nie zachwycił więc, ale im dalej, tym było lepiej, aż w końcu nastał ten cudowny moment, gdy strony pochłaniałam jedna za drugą. Elif Shafak swoją powieść rozwija jak turecki dywan - to, co widzimy na pierwszych stronach to niezachęcający, szary rulon. A potem jest już tylko lepiej.

Z jednej strony, Elif Shafak opowiada tu - choć zmieniając na swój użytek niektóre fakty i swobodnie traktując daty - historię życia znanego tureckiego architekta, a z drugiej strony odnosimy wrażenie, że Uczeń architekta to tak naprawdę powieść o kobietach. I to pomimo, że główny bohater jest mężczyzną. Autorka przedstawia nam kobiety zupełnie inne od tych, których moglibyśmy się spodziewać po tych czasach i tym miejscu. Są niezależne, silne, władcze i to właśnie one zakulisowo rządzą wszystkim, co dzieje się na dworze sułtana.

Styl Ucznia architekta jest podobny do kraju, w którym rozgrywa się powieść - bogaty, pełen szczegółów, barwnych opisów. Gdzieś tam majaczy zapach przypraw, kolorowe chusty, brzęczące bransolety. Wspaniałe są opisy meczetów Sinana - fakt, że jako czytelnicy uczestniczymy niejako w procesie ich powstawania sprawia, że łatwiej docenić nam ich piękno i precyzję wykonania. I to by było na tyle, jeśli chodzi o pisarskie perełki, bo opisy piękne, ale cała reszta już.. Taka sobie. Ot, poprawnie napisane.

Mam więc w stosunku do tej ładnie wydanej powieści uczucia raczej ambiwalentne. Z jednej strony - naprawdę interesujące czasy, porządnie zarysowany tło historyczne i możliwość bliższego zapoznania się z architektonicznymi perełkami XVI-wiecznego Stambułu, ale... Szału nie ma. Jeśli potrzebujecie czegoś ciekawego, wciągającego i niewymagającego czytania między wierszami - trafiliście na właściwą książkę. Ale jeśli zachęceni blurbami spodziewacie się po Uczniu architekta wiekopomnej lektury, czegoś, co Wami wstrząśnie jak góra lodowa Titanikiem - nie tędy droga.

(popularności)