My, Cyganie... - Martin Šmaus, "Dziewczynko, roznieć ogienek"


Jeśli szukacie w tej książce doznań estetycznych, zawiedziecie się. Bo, choć pięknie wydana, pod względem odbioru jest to powieść brudna i brzydka. I śmierdzi.


Andriejko Dunek to wieczny wygnaniec – tuła się po świecie od wczesnego dzieciństwa, po drodze zaliczając przystanki w poprawczaku, potem w szpitalu psychiatrycznym i nigdzie nie zagrzewając dłużej miejsca. Jest Romem wyrwanym ze swojej społeczności, zawieszonym między chęcią rozpoczęcia porządnego życia, a powrotem do swojej rodziny i jej zwyczajów. Ma, generalnie rzecz biorąc, przerąbane.

Historia młodego Cygana, który nie umie we współczesnych Czechach ułożyć sobie życia staje się pretekstem do opowiedzenia historii całego jego narodu, który ma się podobnie do Andriejka – zdezorientowany, tęskniący do ognisk rozpalanych pod rozgwieżdżonym niebem i nieumiejący przystosować się do społeczeństwa. Romowie żyjący od setek lat z dnia na dzień nie rozumieją sensu znajdowania stałej pracy czy posyłania dzieci do szkoły. Nie potrafią zmienić swojego sposobu życia i dziwi ich, gdy ktoś im to wytyka. I to na ten problem przede wszystkim zwraca uwagę Šmaus,nie podając oczywiście nań recepty. To boli – widzieć skutki takiego braku przystosowania w całej okazałości, bo w opisach nieciekawej codzienności praskich Romów autor nie szczędzi realizmu, a nawet naturalizmu, wiedzieć z czego problem wynika i nie widzieć rozwiązania, bo ludzka mentalność to nie jest coś, co zmienia się z dnia na dzień. „Dziewczynko, roznieć ogienek” to dosłownie wetknięcie nam nosa w to, patrzenia na co zazwyczaj unikamy. Nikt o Cyganach nie myśli, a oni przecież są. I będą.

Niestety, mimo że nieźle targa za uszy, pod względem literackim jest zaledwie… Poprawna. Czyta się, owszem, bez bólu zębów. I bez zachwytów. Nie ma potknięć, przesadnego patosu, słowem – tego wszystkiego, co od książek odstrasza, nie jest więc źle, ale dobrze też nie. Ot tak, pośrodku. Na całe szczęście, niedostatki języka z nadwyżką rekompensuje interesujący, poruszający temat.

 Polecam ten debiut zwłaszcza tym, którzy chcieliby się o Romach dowiedzieć czegoś więcej. Wprawdzie nie jest to wesoła historia o taborach i ogniskach pod gołym niebem, bardziej o tęsknocie za tym wszystkim, za utraconym światem w którym na romski styl życia było miejsce, ale jako taka z pewnością zasługuje na uwagę.

(popularności)