Ten pierwszy raz - Bohumil Hrabal, "Pociągi pod specjalnym nadzorem"


Dziś krócej, bo i o książce dość krótkiej – ot, takie maleństwo, sto stron w wydaniu kieszonkowym. To była moja pierwsza randka z Wielkim Mistrzem Literatury Czeskiej Bohumilem Hrabalem. I, przyznam, że jak na pierwszą, była wyjątkowo udana.


Pociągi pod specjalnym nadzorem” to stron niewiele, a ile nowych wiadomości! Podczas lektury tej krótkiej książeczki dowiemy się bowiem, dlaczego nie wolno odbijać pieczątek kolejowych na pośladkach młodych telegrafistek, co oznacza specjalny nadzór nad pociągiem i dlaczego Miłosz Pipka, główny bohater tegoż dziełka, unika swojej dziewczyny. I, jak można się domyślić, nieźle się przy tym ubawimy. A nawet trochę lepiej, niż nieźle. Będzie zabawa.

Ale nie tylko. Bo przy całym swoim, niewątpliwym, choć czeskim poczuciu humoru, Hrabal potrafi być też poważny. I to poważny do bólu, bo „Pociągi pod specjalnym nadzorem” dotykają tematu drugiej wojny światowej i pokazują jej horror w całej dosłowności. Śmiech i druga wojna światowa? Brzmi to dość obrazoburczo, czyż nie? W czeskim wydaniu okazuje się jednak być jak najbardziej na miejscu, po prostu – humor i strach pasują do siebie idealnie, jak frytki i ketchup. A napisane to wszystko tak, że palce lizać.


Więc jakoś się tak dzieje, że kończymy tą króciutką książeczkę, na ostatnich stronach uśmiech, który towarzyszył nam podczas czytania zastyga na twarzy, kończymy i zastanawiamy się. Zastanawiamy się całkiem długo. A potem, żeby nie było zbyt poważnie, przypominamy sobie któryś z zabawniejszych momentów i wybuchamy chichotem. Ci Czesi to jednak wiedzą, jak się robi literaturę.

(popularności)