Wojenne opowieści - "Dziewczyny wyklęte" Szymona Nowaka

Zdarza Wam się, że książka, która wedle wszelkich przesłanek powinna być niezła, a nawet dobra okazuje się kompletnym niewypałem? Niestety właśnie czegoś takiego doświadczyłam podczas lektury "Dziewczyn wyklętych".

W "Dziewczynach wyklętych" autor przedstawia losy szesnastu kobiet i dziewcząt, które w jakiś sposób zetknęły się z działalnością Żołnierzy Wyklętych - antysowieckiej partyzantki działającej w Polsce po zakończeniu II wojny światowej. Były żonami i dziewczynami żołnierzy, sanitariuszkami w oddziałach, a niektóre z nich same brały udział w starciach. Są wśród nich te, o których słyszał niemal każdy, jak Inka czy Perełka, lecz także te, które dopiero poznajemy.

Szymon Nowak niewątpliwie przyłożył się, jeśli chodzi o materiał zdjęciowy - w książce znajdziemy zdjęcia osobiste, listy i fragmenty rozpraw, lecz także współczesne zdjęcia żyjących jeszcze bohaterek. Obraz ten psują nieco zdjęcia Grupy Rekonstrukcji Historycznej "Bojursko" - miałam wrażenie, że znalazły się w książce z braku innych obrazów. Nie to jest jednak powodem, dla którego uznałam, że kupno tej książki było błędem - jest nim forma. Sama w sobie biografia fabularyzowana nie jest mi wstrętną, w wydaniu Szymona Nowaka doprowadziła do czegoś, co można nazwać tylko jednym brzydkim słowem na literę "G" (i mam tu na myśli grafomanię). Widać to zresztą już od pierwszych słów książki, które brzmią: "Miało się ku wieczorowi i dzień się już nachylił, a czerwień zachodzącego słońca przyświecała jeszcze złowróżbnie na wsią...". I tak dalej. Niestety to upodobanie autora do ckliwych, infantylnych opisików w znacznym stopniu czyni książkę trudną do czytania.

Gdybym oceniała nie książkę, lecz bohaterki, oczywiście musiałabym wystawić tej pozycji dziesięć gwiazdek (z wykrzyknikiem). Trudno nie doceniać bohaterstwa, poświęcenia i dramatu młodych dziewczyn zmuszonych do ukrywania się w lasach, poddawanych okrutnym torturom i ginących za ukochaną ojczyznę. Tym bardziej dziwne jest, że tak dobry materiał można tak doszczętnie zepsuć beznadziejnym językiem i źle dobraną formą. Dobre źródło wiedzy, ale jako książkę do czytania raczej "Dziewczyny wyklęte" odradzam

(popularności)